Jadalne pączki sosny - zamiast gumy do żucia.
Pączki sosny to
propozycja dla uzależnionych od żucia. W ustach
ciągną się niczym guma i podobnie kwaskowo smakują - dzięki zawartości
żywicy. Są przy tym od niej zdrowsze (nie zawierają aspartamu – jednego z
jej składników). Jeden pączek - wielkości tik
taka - ma sporo witaminy C i cennych substancji: olejki eteryczne, flawonojdy, garbniki
i minerały.
Jak przeczytałam na blogu 1000roslin.pl,
pączki działają stymulująco na układ odpornościowy, pomagają zwalczać
kaszel, katar i różne infekcje (głównie górnych dróg oddechowych), poprawiają
trawienie, mają działanie przeciwgrzybiczne, odkażające i przeciwreumatyczne
(są dobrym składnikiem maści rozgrzewających). Można sobie też pączki
ususzyć na zapas, zaparzyć w wodzie lub mleku, a potem przemywać taką herbatką
trądzikową skórę. Dla chętnych: można też jeść pączki topoli.
Niezłą przekąską są też orzeszki sosny (czyli
nasiona) zjadane na surowo - prosto z szyszki. Tak właśnie robią mieszkańcy
Syberii. Tamtejsze sosny mają wprawdzie większe orzeszki niż nasza sosna
zwyczajna, ale jedne i drugie częstują manganem,
potasem, wapniem, żelazem, magnezem, cynkiem, selenem oraz... kaloriami. Tych ostatnich zawierają jednak znacznie mniej niż
czipsy (nie mówiąc już o tradycyjnych pączkach).
Teraz pora na igły - smakują lasem, są przyjemnie kwaskowe. Drobno posiekane można dodawać
do sałatek, pieczonych ziemniaków, masła, oleju, ostu, przyrządzać z nich
marynaty do mięs i ryb. Albo też
zblendować i robić z nich miód lub utrzeć je z solą i dosalać potrawy.
Kilka igieł dodanych do alkoholu dodaje mu smaku i aromatu. Warto! Sosnowe igły mają 5 razy więcej witaminy C niż cytryna i 8
razy więcej od pomarańcz. Poza tym
zawierają witaminy A i B oraz antyutleniacze.
Można powiedzieć, że pączki i igły sosny ratowały ludziom życie na Syberii - pączki mielono na mąkę i robiono z nich chleb. A igły żuto :)
OdpowiedzUsuńJestem uzależniona od gumy do żucia, niestety... Dlatego tak spodobało mi się info o żuciu pączków. Szczerze mówiąc - jeszcze ich nie żułam. Pora to nadrobić - mam sosnę w ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńWow ciekawe jak żuje się takie pączki :D
OdpowiedzUsuńOkazja do degustacji dopiero za rok :)
UsuńNawet nie wiedziałam o takich włąściwościach
OdpowiedzUsuńŚwiat roślin jest pełen tajemnic :)
UsuńGumy nie żuję, ale wykorzystuje pędy do nalewek:-)
OdpowiedzUsuńA ja żuję nałogowo, stąd moja fascynacja pączkami ;) Nalewek jeszcze nie robiłam, chętnie bym skosztowała co
Usuńnieco :)
Nie wiedzialem, ze takie rzeczy mozna jesc, musze sprobowac :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Życie jest pełne wyzwań ;)
UsuńMoja mama robi syrop z pączków sosny, właśnie na kaszel i przeziębienia �� naprawdę działa.
OdpowiedzUsuńCudownie! Ucałuj swoją troskliwą mamę <3
UsuńW sumie nigdy nie pomyślałam o jedzeniu sosny na surowo, ale może rzeczywiście by posiekać, wysuszyć i dodawać do potraw igły?
OdpowiedzUsuńDo sałatek proponuję świeże igły, ale jako przyprawa do mięs z pewnością mogą być ususzone :)
Usuń