Konfitura z mirabelek - mirabelki z koniakiem

Konfitury z mirabelek mają wyjątkowy słodko - kwaśny smak i piękny złocisty kolor. A gdy się do nich doda sok z cytryny i lampkę koniaku - stają się konfiturowym majstersztykiem.
Mirabelka, a właściwie śliwa mirabelka Prunus domestica jest jedna z odmian śliwy domowej. Rośnie w całej Polsce, często na dziko. Przeważnie uprawiamy ją na cięte kolczaste żywopłoty, ja jednak uważam, że z uwagi na konfiturę, którą można zrobić z jej owoców, powinna rosnąć na honorowym miejscu w każdym ogrodzie.
Ostatnio coraz częściej zaprasza się mirabelkę do ogrodów, a nawet do sadów. I nic dziwnego - co prawda jest trochę pracy ze zbieraniem drobnych owoców, a potem z ich drylowaniem, ale zamknięte w słoikach dżemy i konfitury można potem spotkać w luksusowych sklepach, a ich cena nie należy do niskich.
Konfitura z mirabelek - z cukrem żelującym
Mozolnie zebrane mirabelki (ok. 2 kg) myjemy, a potem mozolnie je drylujemy. Następnie zasypujemy 2 kg. cukru żelującego (1:1) i rozgotowujemy, aż staną się mięciutkie, ale całkiem się nie rozlecą, a tworząca się konfitura będzie złociutka niczym miód lipowy. Wtedy dodajemy sok wyciśnięty z 4 cytryn (do smaku), gotujemy przez około 5 minut, a na minutę przed końcem gotowania dodajemy 4 łyżki koniaku.
Można też przygotować syrop ze szklanki wody i 3 szklanek cukru (na kilogram owoców). Gdy syrop jest już klarowny, wrzucamy mirabelki i smażymy na małym ogniu około 30 minut. Jeśli chcemy, by konsystencja była bardzo gęsta , odstawiamy i po ostygnięciu ponownie podgrzewamy aż do momentu uzyskania odpowiedniej konsystencji. Pod koniec smażenia dodajemy sok z 2 cytryn, 4 łyżki koniaku, mieszamy i... po paru minutach kosztujemy, bo nie możemy się powstrzymać.
Gorącą konfiturę przekładamy do wyparzonych słoików, zakręcamy i odwracamy dnem do góry. Voila!
zdjęcia: Blogrodowo, David Lebovitz, FeeMail, Gisela Ott, Maja Dumat, manyakotic, Natoora, Ole Husby, PROM. D., wainwright warrior / Flickr
Nie pamket kiedy jadłam mirabelki
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Są mało popularne. Może dlatego, że tak łatwo dostępne? Rosną sobie często na dziko :)
UsuńTeż nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam i widziałam nawet mirabelki.
OdpowiedzUsuńNa pewno widziałaś, ale nie zwróciłaś uwagi...
UsuńMusze namowic mame zeby taka konfiturke zrobila, bo stoi takie drzewko pod domem i co roku pelno sliwek na ziemi sie marnuje :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Sam byś zrobił... :)
UsuńZdecydowanie mirabelki kojarzą mi się dzieciństwem....:) Oj zjadłabym <3
OdpowiedzUsuńNic prostszego... Rosną sobie często na dziko...
UsuńKiedyś więcej takich konfitur przygotowywałam, a smak ich wyśmienity. :)
OdpowiedzUsuńMniam <3
UsuńKiedyś udało mi się kupić w Lidlu - był wyśmienity! Dzięki za przepis, jak tylko dopadniemy mirabelki, od razu zabieramy się za robotę :)
OdpowiedzUsuńAle w Lidlu był napewno bez koniaku...
UsuńJestem ogromnie ciekawa tego smaku <3
OdpowiedzUsuńSłodko - kwaśny z cytrynowo koniakową nutką. No naprawdę nie potrafię inaczej opisać... Musisz spróbować :)
UsuńTo coś dla mnie, bo własnie zastanawiałam się JAK wykorzystać taką ilość mirabelek jaka co roku spada na moim ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńKolor przepiękny! Z mirabelek nie robiłam jeszcze nigdy, ale zrobiłam na próbę z żółtych śliwek - trochę mnie zawiodła, bo wyszła lekko gorzka. Taki słodko-kwaśno-gorzki smak ;)
OdpowiedzUsuńKolor koniakowy :)
UsuńSame pyszności. Lubię ten owoc.
OdpowiedzUsuńUwielbiam mirabelki <3 moja babcia uwielbiała robić z nich konfitury ;)
OdpowiedzUsuńJa też, bo nie jest bardzo słodki :)
UsuńUwielbiam owoce, ale z tym nie mam za dużo do czynienia :D Wygląda zachęcająco,może otwarłabym się na nowe smaki!
OdpowiedzUsuńOtwórz się koniecznie! Ta konfitura naprawdę ma w sobie coś...
UsuńPowiem, że luksusowy jest ten przepis z koniakiem🙂
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :)
UsuńZdjęcia wyglądają pysznie ��
OdpowiedzUsuńDzięki :) Taki był zamysł :)
UsuńTaki dżem - zjadlabym :-D O jejuuuu ale mam smaka!
OdpowiedzUsuńJa też! Już biegnę do piwniczki :)
UsuńOd razu przypomina mi się dzieciństwo, kiedy babcia smaczne cuda z tych kwaśnych owoców wyczarowywała. :)
OdpowiedzUsuńBabcia czarodziejka <3
UsuńPysznie to wszystko wygląda! Mirabelki kojarzą mi się ze smakiem z dzieciństwa kiedy to babcia robiła z nich pyszne kompoty i dżemy :-)
OdpowiedzUsuńNie tylko Tobie... Nasze babcie były pracowite :) Ciekawe, czy my też takie będziemy?
UsuńMnie się rzadko chce robić konfitury, taka ze mnie pani domu, a mirabelki to mi się ze szczawiem kojarzą. Ktoś o nich w tym kontekście wspominał, chyba jakiś polityk, ale już nie pamiętam dokładnie, jak to było. W każdym razie szczaw i mirabelki utkwiły w mej pamięci :).
OdpowiedzUsuńZaskakujące skojarzenie - kolor inny, smak inny... Chociaż... jedno i drugie lekko kwaskowe. Może chodzi też o pospolitość? A nawiasem mówiac zczaw też bardzo lubię :)
UsuńDawno już mirabelek nie jadłam, pamiętam, że bardzo mi smakowały <3
OdpowiedzUsuńPora sobie przypomnieć ten smak :)
UsuńTe konfitury to smak mojego dzieciństwa
OdpowiedzUsuńMiałaś smaczne dzieciństwo :)
UsuńJa najbardziej lubię dżemy z pomarańczy, bo mają taki kwaskowaty smak. Z mirabelek chyba nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńJak sie do nich doda soku z cytryny też robią się trochę cytrusowe :)
UsuńZjadłabym taki dżem. Sama nic w kuchni nie zrobię, dwie lewe ręce :)
OdpowiedzUsuńJa też zanadto chętna ani uzdolniona kulinarnie nie jestem... Ale jak sobie wyobrażę, że potem jesienią i zimą smaruję nią chlebek z masełkiem, nabieram napędu ;)
UsuńJakby się tak zastanowić to nigdy nie jadłyśmy przetworów z mirabelek :D Jesteśmy ciekawe jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńMam w ogrodzie mirabelki ale nie robiłam z nich jeszcze komfitury
OdpowiedzUsuńZrób koniecznie :) Chociaż jeden słoiczek... A potem nabierzesz rozpędu ;)
UsuńAle mi narobiłaś smaku. Tak apetycznie wygląd tan Twój dżemik :-) A jakie wspomnienia z dzieciństwa pewnie przywołuje...
OdpowiedzUsuńJa w dzieciństwie nigdy go nie jadłam. Dla mnie to absolutna nowość :)
UsuńKiedyś, kiedy będę już się czuła na sile i w odpowiednim momencie życia, żeby nie mówić, że w wieku, bo to pojęcie nie jest odpowiednie, to na pewno będę robić przetwory. Na razie jednak ... że tak powiem... sklepik :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem :) U mnie mirabelkowym motorem napędowym jest mąż - to on rzuca hasła: robimy! Zbiera, smaży i ładuje do słoików, a ja dryluję. Muszę się przyznać, że to jedyny przetwór, jaki robię. Wcześniej też tylko sklepik. Ale teraz, gdy spróbowałam tej konfitury, żaden sklepowy dżem mi nie smakuje... Co zrobić? Nie mam wyboru ;)
UsuńDawno nie robiłam przetworów z mirabelek:)
OdpowiedzUsuńMoze pora przypomnieć sobie ten smak?
Usuń