Puszysta pałka wodna - Typha
No, po prostu nie mogłam się oprzeć. I wrzuciłam tego "misia" na bloga. Rozpruwanie suchych kolb pałek wodnych to ulubiona zabawa mojego dzieciństwa!
Bawiąc sie nie zdajemy sobie sprawy, że ułatwiamy pałce rozmnażanie - kolba pyli bowiem nasionkami. W naturze pałka rośnie w strefie przybrzeżnej jezior i w podmokłych rowach. Można ją też uprawiać w ogrodach, ale dzisiaj nie będę pisała o jej pielęgnacji, lecz o jej walorach... smakowych.
Nie każdy wie, że wszystkie części pałki wodnej są jadalne. Młode pędy (a jeszcze lepiej ich jasne nasady) gotuje się jak szparagi lub w zupie. Można je też jeść na surowo. Najlepsze są wiosną - wtedy jest w nich najwięcej miękkiego rdzenia. Obieramy je z twardej otoczki i zostawiamy tylko miękkie części. Tak obrane pędy najlepiej smakują ugotowane w lekko osolonej wodzie. Z kolei kłączazawierają skrobię, cukier i białko - zbiera się je od jesieni do wiosny, a potem piecze, gotuje lub dusi. Również młode żeńskie kwiatostany -"pałki" (można je jeść na surowo lub gotowane) oraz żółty pyłek nadają się do konsumpcji. Trzeba być jednak czujnym - pyłek pojawia się w kolbach jedynie na około tydzień. Można go otrzepać z pałek na talerz, ugnieść w rodzaj ciasteczek i ugotować lub dodać do ciasta.
Jadalne są także bardzo drobne, otulone puchem nasiona. Aby się go pozbyć Indianie wrzucali
je do worka razem z żarzącymi się węglami i potrząsali. Puch wypalał się, a z
worka wypadały prażone nasiona. Indianie ugniatali je, prażyli i robili z nich placki pieczone na żarze, albo też gotowali je na papkę i dodawali do zup. Pamiętajmy o tym, gdy zgubimy się w środku lasu na Mazurach :)
fot. Nikk, Carly Fankhauser, Giuseppe Nobile/Flickr
fot. Nikk, Carly Fankhauser, Giuseppe Nobile/Flickr
Pamiętam to z dzieciństwa, rosło nad jeziorem i używaliśmy tego jako "mieczy"... ;) To były fajne czasy.
OdpowiedzUsuńNo, fajne :) Warto sobie czasami przypomnieć...
UsuńŚwietna! :) Taka milutka :)
OdpowiedzUsuńMisiaczek :)
UsuńPrawdę mówiąc nigdy tego nie robiłam! Fajna zabawa! :)
OdpowiedzUsuńZrób to! Nigdy nie jest za późno :)
UsuńW życiu bym nie przewidziała, że pałki można jeść! Chętnie bym takiej spróbowała :) A najchętniej takich placków :)
OdpowiedzUsuńJa też wiem o tym od niedawna. Teraz, gdy ją spotkam na spacerze, na pewno spróbuję - umieram z ciekawości jak smakuje :)
UsuńNie mialam zielonego pojecia, ze palki w jakiejs tam czesci moga byc jadalne. Pamietam u mnie w domu czesto stal wielki wazon z palkami - chyba zasuszonymi, a ja wyciagalam czasami jedna z nich i bawilam sie, ze to jest mikrofon. Biedni sasiedzi, gdyby wiedzieli, ze winnym ich urwania glowy i mojego wycia zza sciany byly takie bezbronne palki. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńHaha, wyobrażam sobie tę scenę ;) Jak widać pałki mają wiele zastosowań :) Potrafią nawet wkurzyć sąsiadów ;)
UsuńOO, nie wiedziałam ,że one ją jadalne :D
OdpowiedzUsuńJa też nie... Tego lata rozpocznę degustację. Tak sobie obiecałam :)
UsuńCudownie! Uwielbiam szukac i wykorzystywac jadalne rośliny!
OdpowiedzUsuńJa też! Kiedyż rozmawiałam ze specem od "dzikiej kuchni" Łukaszem Łuczajem - od niego dowiedziałam się, że można jeść prawie wszystko, co się zieleni :)
UsuńA to naprawdę fajna ciekawostka :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń<3<3<3
UsuńTo mój miecz z dzieciństwa :) Nawet nie wiedziałam, że można to jeść :)
OdpowiedzUsuńMiecz z dzieciństwa... Brzmi groźnie ;) Może lepiej nie konsumować?
UsuńZawsze te pałki rosły nad jeziorami :) Nie wiedziałam, że są jadalne.
OdpowiedzUsuńMy na to mowimy tatarak :) ale juz dawno nigdzie nie widzialam
OdpowiedzUsuńJa zawsze mówiłem tatarak na tatarak a nie na pałkę wodną. ;)
Usuńpamiętam jak się chodziło na takie pałki
OdpowiedzUsuńPamietam te rośliny z wakacji z czasów dziecięcych, ale zupełnie nie miałam pojęcia ze można je też jeść! :)
OdpowiedzUsuńTe rośliny przypominają mi wakacje i czasy dzieciństwa :D
OdpowiedzUsuńAle mnie zaskoczyłaś. Nie wiedziałam o tych właściwościach pałek. Jestem bardzo ciekawa jak smakują.
OdpowiedzUsuń