Mój typ - róże okrywowe
Wytworne róże Austina, rabatowe, parkowe... O nich mówią i piszą wszyscy. Zdobią więc poradniki i luksusowe magazyny, niczym celebrytki. A o różach okrywowych - cicho sza. Mimo, że kilka z nich zostało nagrodzonych... Oskarem.
W żadnej innej grupie róż nie można wskazać więcej odmian nagrodzonych oceną ADR - Oskarem świata róż. I nic dziwnego - róże okrywowe (zwane też drobnokrzaczastymi) to jedne z najłatwiejszych w uprawie roślin. Można je śmiało polecić początkującym i leniwym ogrodnikom. W zasadzie dbają o siebie same - są bardzo odporne na choroby, mączniak za nimi nie przepada, podobnie jak czarna plamistość liści. No i kwitną naprawdę długo (od czerwca do późnej jesieni), niektóre nawet dwa razy w sezonie. Do tego są odporne na suszę i mróz (nie trzeba ich okrywać), nie wymagają cięcia ani usuwania przekwitłych kwiatostanów. Jeśli je pozostawimy na gałązkach, jesienią zadyndają koralowe owocki.
Ale to jeszcze nie koniec zalet róż okrywowych; plątanina ich pędów świetnie zagłusza chwasty, umacnia skarpy, jest mieszkaniem dla drobnych ssaków. A ich kwiaty dostarczają owadom pożywienia przez całe lato. No i nakważniejsze - róże okrywowe są naprawdę piękne!
Wiem coś o tym - mam w ogrodzie trzy różne odmiany: 'Fairy' o różowych kwiatach, 'Nozomi' o kwiatach białych i jedną cudną różę mającą kwiaty w różnych kolorach na jednym krzaczku (jej zdjęcia zobaczycie na końcu posta). Kupiłam ją kilka lat temu na wystawie "Zieleń to Życie" i niestety nie pamiętam jej nazwy... .
Róże okrywowe - solo i w grupach
Z róż okrywowych można tworzyć kolorowe kobierce albo też traktować je jak małe róże krzaczaste (ja zastosowałam w ogrodzie to drugie rozwiązanie). Aby uzyskać zwarte kobierce wybierajmy najniższe odmiany i sadźmy je w ilości 2-4 szt./metr kwadratowy. Jeśli zanadto je zagęścimy - będą sobie nawzajem przeszkadzać i mogą zmarnieć. Gdy zaś posadzimy je za rzadko, długo będziemy czekać na efekt.
Do sadzenia solo wybierajmy odmiany o wzniesionym pokroju. Niskie okazy można też uprawiać w donicach albo traktować jak niskie pnącza okrywające płoty i płotki.
Róże okrywowe - ach te kolory...
Róże okrywowe - uprawa w pigule:
Róże okrywowe kochają słońce, ale poradzą sobie też w półcieniu. Zadowolą się każdą glebą (z wyjątkiem wyraźnie piaszczystej lub podmokłej). Najlepiej czują się w glebie o neutralnym lub lekko kwaśnym odczynie: pH 6,5-7,0. Będą wdzięczne za dokarmianie kompostem, obornikiem (co kilka lat) lub nawozami mineralnymi (w marcu i czerwcu). Róże okrywowe podlewamy tylko w czasie suszy - poza tym radzą sobie same. Ważne, żeby nie moczyć przy tym ich liści ani kwiatów.
Róże okrywowe najlepiej sadzić wczesną wiosną lub jesienią, ale te kupowane w pojemnikach można sadzić przez cały sezon.
Ale to jeszcze nie koniec zalet róż okrywowych; plątanina ich pędów świetnie zagłusza chwasty, umacnia skarpy, jest mieszkaniem dla drobnych ssaków. A ich kwiaty dostarczają owadom pożywienia przez całe lato. No i nakważniejsze - róże okrywowe są naprawdę piękne!
Wiem coś o tym - mam w ogrodzie trzy różne odmiany: 'Fairy' o różowych kwiatach, 'Nozomi' o kwiatach białych i jedną cudną różę mającą kwiaty w różnych kolorach na jednym krzaczku (jej zdjęcia zobaczycie na końcu posta). Kupiłam ją kilka lat temu na wystawie "Zieleń to Życie" i niestety nie pamiętam jej nazwy... .
Róże okrywowe - solo i w grupach
Z róż okrywowych można tworzyć kolorowe kobierce albo też traktować je jak małe róże krzaczaste (ja zastosowałam w ogrodzie to drugie rozwiązanie). Aby uzyskać zwarte kobierce wybierajmy najniższe odmiany i sadźmy je w ilości 2-4 szt./metr kwadratowy. Jeśli zanadto je zagęścimy - będą sobie nawzajem przeszkadzać i mogą zmarnieć. Gdy zaś posadzimy je za rzadko, długo będziemy czekać na efekt.
Do sadzenia solo wybierajmy odmiany o wzniesionym pokroju. Niskie okazy można też uprawiać w donicach albo traktować jak niskie pnącza okrywające płoty i płotki.
Róże okrywowe - ach te kolory...
Najbardziej znane odmiany róż okrywowych to czerwonokrwista piękność 'Alpengluehen', jasnożółta "Celina", biało kwitnąca "Ice Meidiland", bursztynowa "Ambersun". Wszystkie są świetne na kobierce. Z wyższych odmian na rabatach sprawdzi się "Pretty Sunrise" o czerwono-żółtych kwiatach. Ja polecam też białą 'Nozomi' i różową 'Fairy'. Róże okrywowe ładnie wyglądają w towarzystwie szałwii, ostróżki, lawendy, czy też gipsówki.
Róże okrywowe kochają słońce, ale poradzą sobie też w półcieniu. Zadowolą się każdą glebą (z wyjątkiem wyraźnie piaszczystej lub podmokłej). Najlepiej czują się w glebie o neutralnym lub lekko kwaśnym odczynie: pH 6,5-7,0. Będą wdzięczne za dokarmianie kompostem, obornikiem (co kilka lat) lub nawozami mineralnymi (w marcu i czerwcu). Róże okrywowe podlewamy tylko w czasie suszy - poza tym radzą sobie same. Ważne, żeby nie moczyć przy tym ich liści ani kwiatów.
Róże okrywowe najlepiej sadzić wczesną wiosną lub jesienią, ale te kupowane w pojemnikach można sadzić przez cały sezon.
I na koniec kilka fot "mojej" nierozszyfrowanej odmiany. Czy ktoś zna jej nazwę? Byłabym wdzięczna za informację!
Zdjęcia: Clara Johnson, clau.claudiax, Creative Living with Bren Haas, flipsockgrrl, Leonora (Ellie) Enking, Mark Upton, MolecularMuseeb, outdoorPDK, PINKÉ, tesselaarusa, Tina Jemison, Ualani Teale/Flickr, Blogrodowo.blogspot.com
Miałam na balkonie ale zimy nie przetrwały. Śliczne zdjecia aż czuć jak pachną:-)
OdpowiedzUsuńNo tak, na balkonie w donicy mogły nie przetrwać - jak większość krzewów niestety :(
UsuńMoja mama ma te róże w ogrodzie, są przepiękne :)
OdpowiedzUsuńNa pewno ma piękny ogród. Koniecznie pozdrów mamę :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis! Róże śliczne!
OdpowiedzUsuńDzięks, a róże śliczne, zwłaszcza te moje "bezimienne" ;)
UsuńCieszą oczy właśnie teraz, bo albo już kwitną, albo szykują się do kwitnienia :)
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty, ciekawe czy nadają się na balkon, bo powili pelargonii mam dość.
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować, ale posadź je w dużej ocieplonej donicy (można takie kupić) :) Powodzenia!
UsuńPodejrzewam, że w ogrodzie u mojej mamy są te róże, ona ma wiele odmian:)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, pozdrów mamę :)
Usuńśliczne. u mnie pod blokiem jest wiele róż, miło na nie patrzeć
OdpowiedzUsuńTo prawda, okolice bloków i zieleń miejska jest coraz piękniejsza :) Przykłada sie do niej coraz większą wagę - no i super!
UsuńUwielbiam róże w ogrodzie w tym roku musze och trochę posadzić
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Niektórzy twierdzą, że nie ma prawdziwego ogrodu bez choćby jednej róży...
UsuńRóże są wspaniałe. Mam tylko balkonowy ogród i niestety róże nie przetrwały. Mogę za to podziwiać u innych w ogrodach. Wspaniałe odmiany, wspaniałe zdjęcia. Bardzo lubię oglądać zdjęcia prosto z ogrodu. Pozdrawiam bardzo serdecznie, udanego weekendu. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie masz ogrodu :) Ale ukwiecony balkon może być jego namiastką. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
UsuńNiestety u mnie róże okrywowe nie przetrwały. A szkoda bo pierwszy rok wyglądały obiecująco.
OdpowiedzUsuń